- Po prostu spłoń.-
podaje mi zapałkę.
- Ale jak?- obracam ją
między palcami.
- Wyobraź sobie, że
jest zima. Straszny mróz i wichura, a ty jesteś na dworze. Dłonie ci drżą, cała
się trzęsiesz. Nie jesteś w stanie chodzić, każdy oddech powoduje kłucie w płucach
i sercu. Stoisz, nogi ci zamarzają, nie możesz się ruszyć. Wtedy pojawia się
nieznane ciepło. Rozgrzewa cię od środka i wiesz, że za chwilę umrzesz.
Zamykam oczy.
- Śmierć wydaje ci się
taka oczywista, taka naturalna. Jednak nie chcesz umierać. Próbujesz rzucić się
w objęcia ciepła, nie śmierci. Zrozumiawszy to, zapalasz zapałkę. Przykładasz ją
ogniem do piersi i muskasz skórę. Płoniesz. Po chwili umierasz. Cała w
płomieniach, w wymarzonym gorącu. Nic nie istnieje, nie słychać płaczu. Nikt
nie pamięta.
Otwieram oczy.
- Dlaczego nikt nie
pamięta?
- Umarłaś. O
umierających się zapomina. Ja zapomnę o tobie, ty o mnie. W pewnym momencie
wspomnienia pochłonie ogień.
Siadam przy ognisku,
delikatnie podpalam zapałkę. Podnoszę ją i oglądam jak mały płomyczek pochłania
czerwony koniuszek. Nie mogę oderwać wzroku.
- Oddaj.
Płomyk tańczy. Pięknie
wyciąga ręce, by tuż po chwili je schować w wirującym piruecie. Obserwuje
dokładnie jego ruchy. Wiatr zmaga się, płomień kładzie się prawie na ziemi,
skrzętnie omija prąd.
Wyciąga dłoń, palcem
gasi światło. Płomień ugina się pod jego ciężarek, znika.
- Nie patrz. Taniec
płomieni nie jest dobry dla ciebie. Płomienie cię zniszczą, pogrążą w nicości.
Nikt nie płacze. Nikt nie tęskni. Nikt nie pamięta.
Nie słucham go. Płomień
zniknął. Odtwarzam w pamięci każdy ruch. Piękno odbija się w moich oczach,
jeszcze nie zgasło. Co on mówi? Czemu krzyczy, płacze? Jest ciepło. Nie czuć
chłodu. Nikt nie pamięta. Nikt nie tęskni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz