środa, 31 grudnia 2014

Wspomnienia niedoszłej pisarki # 1 10%

Wspomnienia niedoszłej pisarki



Wspomnienia niedoszłej pisarki






Budzę się w ciemności. Zrzucam z siebie koc i szybko wstaję. Podchodzę chwiejnie do biurka, siadam na obrotowym krześle. W chwili, kiedy biorę ołówek pojawia się mocny ból głowy. Zamykam oczy, po kilku minutach ustępuje. Lewą dłonią zapalam lampkę, prawą szukam kartki, jednak biurko jest puste. Zaczynam pisać na powierzchni stołu.

„Nie ma nic, wszystko, co było odeszło w niepamięć. Nie ma nic, wszystkie wspomnienia wyparowały, wszystkie twarze wypłowiały. Zostaliśmy tylko my. Ja, ty i nasze sny.”
Patrzę na całość. Coś jest nie tak…dlaczego zostały, poza tobą i mną, sny? Skoro wszystko odeszło w niepamięć, zniknęło, wyparowało to czemu właśnie sny przetrwały? Powinny odpłynąć razem ze wspomnieniami. 

Ach! Już wiem. Ja i ty żyjemy, jesteśmy czymś, co coś przetrwało. Nie mamy może ciała, twarzy, ani umysłu, ale żyjemy. A razem z życiem pojawiają się sny, czyli marzenia.
Szybko myślę. Skoro twoje i moje życie jest czymś niezwykłym, to sny pełnią rolę czegoś przyziemnego, ludzkiego. To sprawia, że jesteśmy ludźmi. 

Czytam tekst jeszcze raz, słowo po słowie. Głęboko zastanawiam się na przesłaniem, znaczeniem, czymkolwiek, co miałoby poruszyć potencjalnego czytelnika.
I dochodzę do jednoznacznego wniosku.
Dziecko nie zrozumie, nastolatek wyśmieje, dorosły nawet nie spojrzy.

Znowu.

Wzdycham i kładę głowę na biurku. Dłonie przykładam do uszu i wsłuchuję się w dźwięk trzęsienia ziemi. Cicho pogwizduję smutną melodię.

Nagle wstaję i podchodzę do niskiej półki przy łóżku. Schylam się by spojrzeć na zegarek. 3;15. 

Zapalam wszystkie światła w pokoju, podchodzę do stołu i patrzę na napisane brzydkim pismem teksty. Niektóre są wesołe, ale głupawe. Inne smutne, ale nielogiczne. Ty i ja dryfuje między jedną wysepką (chociaż równie dobrze mógłby być to kontynent skoro całe biurko jest popisane) a drugą.

Ludzie nie lubią smutnych wierszy. W końcu za każdym razem jak tu przychodzą, to patrzą na mnie jak na głupca. Zerkają na biurko, zerkają na sterty zapisanych kartek walających się po pokoju i wtedy każdy z nich mówi to samo.

„Mogę zobaczyć?”
Ja zawsze odpowiadam to samo.

„Nie.” 

Wszyscy reagują identycznie.

„Czemu?”

Uśmiecham się.

„Te słowa nie są po to, aby je podziwiać. Zostały stworzone, aby je czuć. Patrzenie nic ci nie da, jeżeli nie poczujesz treści, jeżeli nie zrozumiesz przesłania.”









Wspomnienia  niedoszłej  pisarki


Każde słowo ma odpowiednio wyważone znaczenie, każda sylaba zna swoje miejsce. Jakoś zawsze jak wypowiadam te zdania, czuję jakbym była doświadczoną pisarką, z mnóstwem bestsellerów i nagród literackich w kieszeni. Mój rozmówca odnosi takie samo wrażenie.




Zanim jeszcze porzuciłam wszystko dla pisarstwa, rodzice chcieli abym została doktorem, najlepiej chirurgiem lub pediatrą. Zawód szanowany i, nie da się ukryć, społeczeństwo lekarzy potrzebuje tak bardzo jak rośliny słońca. Może nawet bardziej.

Matka jak się dowiedziała kim chcę być, kazała przynieść jakikolwiek utwór mojego autorstwa. Dałam jej „Los”




Jestem sam.
Sam, choć nie samotny.
Mam w końcu świat, życia.
Nie wszystko, ale bardzo wiele,
zawdzięczam samemu sobie.
Prawie nic,
nie zdarzyło się bez mojej zgody.
Króluję nad wszystkim.
Dlaczego nie wznosicie mi świątyń?
Czemu nie składacie ofiar?
Przecież ja umieram.
Wy umieracie.
 
Głupi, mądry wszyscy zginiecie.
Kto jest panem tego świata?
Ja zmieniam pory roku.
Ale nie sprawiam,
Że kwitną kwiaty.



Po przeczytaniu nawet na mnie nie spojrzała. Powiedziała kilka słów, jednak nie były one ważne. Nie słuchałam jej, w oczach miałam łzy, nie pamiętam dlaczego.






„Oto wasz ulubiony spiker Nick Falsen wkracza na antę radia aLLmUssic! Witam wszystkich w tym jakże deszczowym dniu. Wzięli państwo parasolki? Ja niestety nie, hahaha! Proszę uważać na pasach dla pieszych, łatwo poślizgnąć się również na chodniku i w metrze. A teraz czas na państwa pytania, przypominam wykręcając numer 556-XXX dodzwonią się państwo do radia aLLmUssic, a aby porozmawiać właśnie ze mną, wystarczy się odezwać, hahaha! Wracając, pierwszy list brzmi tak: „Drogi panie Nick. Jestem młodą studentka z północy miasta XXX, mam jednak problem o ogromnej skali! Nie stać mnie na radio!”. Oj, kochana słuchaczko. Widzę, że jednak problemy finansowe nie dotykają tylko mnie, hahaha! Oszczędź troszkę monet i kup najgorsze radio z odbiornikiem stacji aLLmUssic! A teraz dla państwa, najnowszy singiel młodziutkiej dziewczyny zatytułowany…a zresztą, co za różnica? I tak brzmi jak tysiące innych piosenek, czyż nie? Jedna po drugiej mijają, a ja nawet nie zauważam, kiedy kończy się jedna a zaczyna druga! Teraz komunikat dla szanownej pani Lili Skyshooter. Kiedy zastrzeli pani niebo? A może już pani zapomniała? Przecież miała pani wzbić się w powietrze, osiągnąć coś co nieosiągalne, a potem spaść razem z niebem. A dla państwa, minuta ciszy. Nikt nie chce słyszeć jak zadajecie bezsensowne pytania, czyż nie?”





A dla państwa, minuta ciszy. Nikt nie chce słyszeć jak zadajecie bezsensowne pytania, czyż nie?








nIE JEST TO NOWY PROJEKT, A PRZEROBIONA WERSJA JEDNEGO ZE STARSZYCH






My jesteśmy długowieczni #3






#3
Nic nie jest prawdziwe



Śmieje się. Swoim czystym znajomym głosem, cicho, delikatnie. 

- Wiesz ile już tutaj siedzimy? Na zimnej trawie, patrząc w jeden punkt?- uśmiecha się.

- Nie obchodzi mnie to, tutaj czas nie ma znaczenia.-wzdycham.

- Głupi jesteś. - wyciąga się na ziemi.

Na chwilę przestaję oddychać. Wspomnienia przestają mieć znaczenie. Z oczu tryskają łzy, nie mogę powstrzymać drżenia. Podnoszę ciężką dłoń i zasłaniam twarz. Pojawia się okropny ból. Cierpienie. Tysiące igieł wbite w serce. Tysiące zerwanych strupów. Krwawię. Ze wszystkich ran. Zaciskam oczy, ślepnę.


Mały pokoik. Na ścianach osiadł kurz, podłoga ma już go dość. Trójka dzieci siedzi na samym środku w kółku. W ciszy, nieruchomo.  Składają przysięgę. Ich wargi poruszają się bezdźwięcznie, usta okalają litery. 

- Będziemy żyć wiecznie.

- Nigdy nie zapomnimy.
 
- O tym co było, co ma być, co będzie.

- Na zawsze razem.

Kaszlę. Klatka piersiowa dziwnie się kurczy. Coś strasznie uwiera mnie w gardle. Muszę to z siebie wyrzucić. Ale się uduszę. W sekundę się uspokajam.

- Ja…przepraszam.- Patrzę na trawę, boję się spojrzeć jej w twarz.- To było bardzo dawno temu, tak dawno, że nawet nie jestem pewien czy zdarzyło się naprawdę.  Może to sobie wymyśliłem. Będąc jeszcze w podstawówce miałem 2 przyjaciół. Jeden z nas, chyba miał na imię Chio, wyprowadzał się na drugi koniec miasta. Dla nas, każdy kto nie mieszkał przy tej samej ulicy co my był wrogiem. Wiesz takie głupie myślenie 10 latków. Ale przyrzekliśmy sobie, że nie zapomnimy o nim. A on nie zapomni o nas.

- Dotrzymałeś przysięgi?- kładzie głowę na moim ramieniu, jakby chciała mnie wesprzeć.



Wzdycham. 



- Nikt z nas jej nie dotrzymał. Nikt z nas nie żył wiecznie, nie zostaliśmy też razem.  Jeden z nich zginął w wypadku, drugi odszedł przez porażenie prądem. A ja nawet nie poszedłem na pogrzeb. Nie mogłem tego wytrzymać. Nie byłem wstanie pogodzić się z faktem, że złamali obietnicę. Że nawet nie pomyśleli, że łamiąc ją odbiorą mi kawałek życia. Oni po prostu umarli. Przez przypadek,można powiedzieć nieszczęście. Nie tęsknię za nimi. Mam dość takiego ciągłego użalania się nad ich cierpiącymi duszami, nad cierpiącą rodziną. Ja też cierpię. Tylko, że mnie nikt nie pocieszył. Zostawiono mnie. Zapomniano, że kiedyś składaliśmy sobie obietnicę wiecznego życia.- uśmiecham się sztywno.

- Wiesz trochę mnie to zastanawia...- dziewczyna wstaje i otrzepuje sukienkę z trawy.
 


- Za co ty tak naprawdę umarłeś?

 



Od natłoku słów moja głowa staje się ciężka. Jakby mózg miał mi wypłynąć uszami. Krew głośno pulsuje, nie mogę utrzymać otwartych oczu. Po chwili zaczynam tracić oddech. Słyszę bicie swojego serca, czuję jak głowa się coraz bardziej nagrzewa. 


- Uzależniłem się od czegoś, o czego istnieniu nie powinienem wiedzieć. Moim jedynym ratunkiem było dotrzymać obietnicy.


Więc umarłem w najszczęśliwszym momencie swojego życia. Porzuciłem wszystko, zapomniałem wszystkim. Umarłem wśród ciszy i w blasku świec.



A TY?