sobota, 24 maja 2014

~Let’s forget about little, dying star~ Rozdział 1 "Prolog"




 ~Lets forget about little, dying star~

Zapomnijmy o małej, umierającej gwieździe


Pola. Otaczają mnie pola. Gdzie nie spojrzę, widzę wysokie trawy. Nie ma ludzi. Nikt się nie śmieje, nikt nie płacze, nie krzyczy. W oddali widać drzewo. Pojedyncze drzewo, które smutno pochyla się nad ziemią. Kłania się? Drwi ze mnie? Nie wiem. Odwracam się. Dom. Biały, z czarną dachówką. Obrzydlistwo. Nie chcę w tym mieszkać. Zamykam oczy. Kiedy nadejdziesz? Zielarko piękna, kiedy zbawisz świat? Zabierz mnie stąd. Z tego nieurodzajnego miejsca, co tylko ronić łzy potrafi. Zapomnij o niej. Zapomnij o Gwieździe. Ona umiera, przestaje istnieć. Nikt nie pamięta. Zapomnijmy o niej.

Gwiazda. Umiera, umierają bogowie. Wygnani przez Zielarkę, szukają schronienia na ziemiach niepłodnych. Nikt nie pamięta o niej. Nikt nie pamięta o mnie. Nienawidzę traw. Przyprawiają mnie o mdłości. Za długo wśród nich mieszkam, za długo się w nie wpatruję. Niech zniknął. 

Ktoś puka do drzwi. Kto to? Przyszli mnie wygnać? Spalić, zadźgać, otruć? Robię krok. Słyszę głosy. Dwa, kłócą się. O co? Jeden chce uciec, boi się, że się nie zgodzę. Na co? Drugi kłamie. Mówi, że muszę się zgodzić, jak nie to zniknę z Umierającą Gwiazdą. Otwieram drzwi.

- Bóg nauki na błędach? 

Kobieta. Uśmiecha się sztucznie, w dłoni trzyma medalion ze znakiem Zielarki. Podróba, Zielarka korzysta tylko z czystego złota. Krzywi się. Nie umie się ciągle uśmiechać, lecz kto teraz umie? Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem widziałem ciepły uśmiech kobiety. Może nigdy?

Nie pokazuję emocji. Odsuwam się i gestem zapraszam do środka. Gdzie jest druga osoba?

- Witam. 

Parzy na mnie z wyczekiwaniem. Nie odpowiadam, nadal zastanawiam się gdzie jest druga osoba. Irytuje  się. Patrzy na mnie z pogardą. Jeden głos mówi, że jestem bogiem, należy mi się szacunek. Drugi chce rzucić mi w twarz kwasem mocno żrącym.
Już wiem. Nie ma drugiej osoby. Są dwie dusze.

Patrzę jej w oczy. Tak. Widać jak się kłócą, źrenica się zwęża, a oko rozszerza. Nie może się zdecydować. 

- Czy zgadza się pan na usunięcie zbędnych ziem? Zielarka powraca, nie jest w stanie wszystkim się zająć.

Zamykam oczy. Powraca. Znów mnie zabije, aby potem mnie uratować. Gwiazda tylko zasłoni oczy, a ja zamknę usta. Zbędne ziemie. Zniszczą mi dom. Nienawidziłem go, macie moje pozwolenie. Zabiorą mi naukę. Nie potrzebuje jej, nie jest mi przydatna. Zabiorą duszę. Nie mogą. Nie są w stanie zabrać tego, co stworzyła Zielarka.

Otwieram oczy. Podnoszę dłoń i wskazuje na kobietę. Wypowiedzenie tego słowa zajmuje mi wieki. Czuję, jak kurz osiada na moich ramionach, jak włosy siwieją.

- Zezwalam.

Wybuch. Kurz wzbija się w powietrze. Kobieta krzywi się i ściska medalion. Kaszle. Wypowiada imię Zielarki i zanika. Za późno. Łapię ją za dłoń i ostrą igłą piszę słowa. Zapomnij o Gwieździe. Puszczam ją. Zielarka wie. Wie, że Gwiazda umiera. 
 
Koniec. Zniknęła. Znów jestem sam. 

Zielarko, kiedy wrócisz? Wróć, zanim umrę. Wróć zanim moją duszę pochłoniesz. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz