niedziela, 25 maja 2014

~Let’s forget about little, dying star~ Rozdział 1.5 "Prolog"

~Lets forget about little, dying star~
Zapomnijmy o małej, umierającej gwieździe
   




Nie ma już nic. Wszystko zniknęło, pozostała tylko kartka papieru. Nie mogę jej przeczytać. Wiem, co muszę zrobić, więc treść jest zbędna.


Udaję się północ. Idę i idę. Na sobie mam tylko ciemne spodnie i białą bluzkę.

Zniknął dom, zniknęły trawy. Zielarka ponownie użyźni ziemię, ponownie się ode mnie oddali. Nic nie mogę zrobić


Uciekam. Szybko, muszę znaleźć następcę. Nikt nie pasuje. Za młody, za mądry, nie wytrzyma przejścia. Czas się kończy. 

Kartka wilgotnieje, za chwilę zacznie gnić. Rozglądam się. Zielarka już szepcze to Gwieździe. Nie uda mu się, zniknie razem ze mną, mówi. Nie ma szans. Widzę go. 

Nietknięty umysł, nietknięte ciało. Czysty jak rosa. 


Pojawiam się przed nim jako bóg. Nie widzi mnie. Idealnie. Podchodzę bliżej, dotykam jego szyi. Drży. Nie wie, co się dzieje, szuka mnie wzrokiem. Gwiazda pochyla się i coś krzyczy. Nie słyszę. Dopełniam przysięgę.


- Przekazuję ci tę moc, byś zbawił świat. Zezwalam na przejście, niech Zielarka wypatruje mojej duszy, niech Gwiazda zabierze to, co jej, niech Los przyjmie cię na swoją loterię!


Chłopak upada na ziemię. Wije się, z nosa leci mu krew. Czy przeżyje? Czy udźwignie ciężar bycia bogiem? Nie wiem. Umieram. Razem z Gwiazdą oddalam się od Zielarki. Los odwrócił się plecami, nic mnie nie uratuje. 


Mogę tylko śnić o lepszym życiu. Marzenie rozpłyną się w nicość, sny przylgnął do ciała.


Chłopcze, jeżeli to czytasz, ja już nie żyję. Pamiętaj, zbaw Zielarkę uratuj pozostałe Gwiazdy. Los jest po twojej stronie, loteria zdecydowała.


Uratuj ją.



Z wyrazami szacunku, Hour Right.






sobota, 24 maja 2014

~Let’s forget about little, dying star~ Rozdział 1 "Prolog"




 ~Lets forget about little, dying star~

Zapomnijmy o małej, umierającej gwieździe


Pola. Otaczają mnie pola. Gdzie nie spojrzę, widzę wysokie trawy. Nie ma ludzi. Nikt się nie śmieje, nikt nie płacze, nie krzyczy. W oddali widać drzewo. Pojedyncze drzewo, które smutno pochyla się nad ziemią. Kłania się? Drwi ze mnie? Nie wiem. Odwracam się. Dom. Biały, z czarną dachówką. Obrzydlistwo. Nie chcę w tym mieszkać. Zamykam oczy. Kiedy nadejdziesz? Zielarko piękna, kiedy zbawisz świat? Zabierz mnie stąd. Z tego nieurodzajnego miejsca, co tylko ronić łzy potrafi. Zapomnij o niej. Zapomnij o Gwieździe. Ona umiera, przestaje istnieć. Nikt nie pamięta. Zapomnijmy o niej.

Gwiazda. Umiera, umierają bogowie. Wygnani przez Zielarkę, szukają schronienia na ziemiach niepłodnych. Nikt nie pamięta o niej. Nikt nie pamięta o mnie. Nienawidzę traw. Przyprawiają mnie o mdłości. Za długo wśród nich mieszkam, za długo się w nie wpatruję. Niech zniknął. 

Ktoś puka do drzwi. Kto to? Przyszli mnie wygnać? Spalić, zadźgać, otruć? Robię krok. Słyszę głosy. Dwa, kłócą się. O co? Jeden chce uciec, boi się, że się nie zgodzę. Na co? Drugi kłamie. Mówi, że muszę się zgodzić, jak nie to zniknę z Umierającą Gwiazdą. Otwieram drzwi.

- Bóg nauki na błędach? 

Kobieta. Uśmiecha się sztucznie, w dłoni trzyma medalion ze znakiem Zielarki. Podróba, Zielarka korzysta tylko z czystego złota. Krzywi się. Nie umie się ciągle uśmiechać, lecz kto teraz umie? Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem widziałem ciepły uśmiech kobiety. Może nigdy?

Nie pokazuję emocji. Odsuwam się i gestem zapraszam do środka. Gdzie jest druga osoba?

- Witam. 

Parzy na mnie z wyczekiwaniem. Nie odpowiadam, nadal zastanawiam się gdzie jest druga osoba. Irytuje  się. Patrzy na mnie z pogardą. Jeden głos mówi, że jestem bogiem, należy mi się szacunek. Drugi chce rzucić mi w twarz kwasem mocno żrącym.
Już wiem. Nie ma drugiej osoby. Są dwie dusze.

Patrzę jej w oczy. Tak. Widać jak się kłócą, źrenica się zwęża, a oko rozszerza. Nie może się zdecydować. 

- Czy zgadza się pan na usunięcie zbędnych ziem? Zielarka powraca, nie jest w stanie wszystkim się zająć.

Zamykam oczy. Powraca. Znów mnie zabije, aby potem mnie uratować. Gwiazda tylko zasłoni oczy, a ja zamknę usta. Zbędne ziemie. Zniszczą mi dom. Nienawidziłem go, macie moje pozwolenie. Zabiorą mi naukę. Nie potrzebuje jej, nie jest mi przydatna. Zabiorą duszę. Nie mogą. Nie są w stanie zabrać tego, co stworzyła Zielarka.

Otwieram oczy. Podnoszę dłoń i wskazuje na kobietę. Wypowiedzenie tego słowa zajmuje mi wieki. Czuję, jak kurz osiada na moich ramionach, jak włosy siwieją.

- Zezwalam.

Wybuch. Kurz wzbija się w powietrze. Kobieta krzywi się i ściska medalion. Kaszle. Wypowiada imię Zielarki i zanika. Za późno. Łapię ją za dłoń i ostrą igłą piszę słowa. Zapomnij o Gwieździe. Puszczam ją. Zielarka wie. Wie, że Gwiazda umiera. 
 
Koniec. Zniknęła. Znów jestem sam. 

Zielarko, kiedy wrócisz? Wróć, zanim umrę. Wróć zanim moją duszę pochłoniesz.